Parę dni temu Volkswagen opublikował w sieci nowy film, prezentujący działanie systemu TAP. Jego zadaniem ma być wyręczenie kierowcy w trakcie jazdy po trasie szybkiego ruchu.
Jak działa ten system? Jego głównym zadaniem jest utrzymanie prędkości zdefiniowanej przez użytkownika i utrzymanie go w danym pasie ruchu. Poza tym, jeśli system wykryje za pomocą wbudowanych kamer, że w danym miejscu obowiązuje ograniczenie prędkości, to samochód automatycznie zwolni aby jechać przepisowo. System nie pozwala także na uderzenie w samochód jadący przed samochodem i w razie niebezpieczeństwa hamuje. Dodatkowo, jego kolejną funkcją jest niedopuszczanie do nieprawidłowego wyprzedzania z prawej strony.
Inżynierowie Volkswagena twierdzą, że zróżnicowany stopień automatyzacji programu pozwala określić zakres ingerencji kierowcy, przede wszystkim na podstawie takich czynników jak warunki na drodze, otoczenie, kondycja kierowcy i stan poszczególnych elementów. Zwolennicy systemu zaznaczają, że TAP całkowicie nie wyłącza ingerencji użytkownika, bowiem pozostaje mu kontrola i nadzór nad systemem.
Konkurencja jednak nie śpi – ponoć Toyota już pracuje nad podobnym systemem, który miałby pozwolić na wyeliminowanie „pierwiastka ludzkiego” odnośnie jazdy po mieście. Mimo godnego pochwały nakładu technologicznego i poziomu zaawansowania tego typu systemów, wielu z nas będzie przeciwnych aż tak daleko idącej ingerencji technologii. Po której stoicie stronie, zależy już tylko od Was.